Używamy cookies w celach funkcjonalnych, aby ułatwić użytkownikom korzystanie z witryny oraz w celu tworzenia anonimowych statystyk serwisu. Jeżeli nie blokujesz plików cookies, to zgadzasz się na ich używanie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?
OK
Usuń tę notatkę
Witaj , Wszystkie materiały znajdujące się na stronie mają charakter informacyjny i nie zastępują konsultacji z lekarzem.



Ahoj!

#1
Nie będzie krótko, jak bym się nie starał, wybaczcie, potrzebuję tego ale może i Wam coś z tego pomożeOczko


Przypadłość powstała u mnie za dzieciaka, najprawdopodobniej po silnym stresie, jestem typem osoby wysoko wrażliwej, a takie bielactwo szczególnie sobie upodobało i niestety jak już się pojawi trudno z tego błędnego koła wyjść, wszak bycie odmieńcem, szczególnie wśród bezwzględnych rówieśników to kolejny stres ale sam też nigdy swojego wyglądu nie zaakceptowałem - nie podobałem się sobie i tyle. Z perspektywy obecnej oczywiście mam świadomość, że to nie zewnętrze stanowi o wartości człowieka ale nie oszukujmy się, jak by się bardzo nie było silnym psychicznie i miało na to wywalone wciąż pozostaje to dyskomfortem. Przebiegu powstawania pierwszych plam nie pamiętam, pojawiło się ich sporo, przez kolejne lata były okresy stagnacji ale po kolejnych stresujących sytuacjach pojawiały się kolejne. Samoopalacze, pudry, kremy z filtrem, unikanie słońca i ludzi - udręka, nie idźcie tą drogą, to tylko dodatkowy stres. Pamiętam jednak moment, kiedy będąc na letnich wczasach z dala od codziennych problemów i zażywszy trochę słońca wiele plam bardzo szybko zaczęło repigmentować. Do tego jeszcze wrócimy. Dorastanie, dojrzałość, mam bardzo silną wolę walki i chęć życia ale depresja zawsze kroczyła obok, wciąż nie czuję, żebym jej odskoczył na bezpieczny dystans, tyle że dla mnie było to od zawsze motywacją do działania, płacz jest owszem zdrowy ale tylko czynami można coś realnie zmienić. Niestety ręce miałem nieco związane, wszak to defekt uznany jeszcze do tej pory przez wielu za nieodwracalny, nigdy nie zdecydowałem się na radykalne terapie - czułem, że może być z tego więcej szkody jak pożytku, a przyczyna bielactwa leży gdzie indziej. Minęły kolejne lata, pasje, sport, natura, sztuka dawały mi radość w życiu, nauczyłem się odnajdować prawdziwe szczęście i otoczyłem się wspaniałymi ludźmi, nie wiem kim i gdzie bym teraz był gdybym nie dostał tego „daru”, istnieje spore prawdopodobieństwo, że może bym był nieco piękniejszy ale niekoniecznie mądrzejszyOczko Nie wiadomo ale skoro stało się jak stało to należy to wykorzystać i przekuć gówno w atut.

Kilka lat temu w wieku już poważnie dorosłym, po latach uśpienia i trochę naiwnego oczekiwania na cud odważyłem się zmierzyć z chorobą (nie wnikajmy czy faktycznie bielactwo nią jest czy tylko objawami czegoś innego). Moja wiedza i intuicja zwróciła mnie ku radom jednego z forumowiczów, był to Jan Biela (dobrze pamiętam?), chociaż jego posty bywały nieco chaotyczne a typ w końcu przepadł to wiele z tych wpisów zdawało się mieć duży sens. Jestem przekonany, że przyczyny bielactwa leżą głębiej niż w skórze, są oczywiście różne przypadki ale po moim widać, że psychika, układ nerwowy i kondycja organizmu mają największe znaczenie. Zacząłem więc od uczynienia się czystym i zdrowym, napary, unikanie szkodliwych substancji, zdrowe żarcie, nie jakoś ultrarestrykcyjnie i efekty stały się odczuwalne. Chorowałem sporadycznie, nic wielkiego, zero antybiotyków, środków przeciwbólowych, wiele wcześniejszych dolegliwości ustąpiło, czułem i czuję się faktycznie zdrowszy. Fajnie, plamy na początku terapii się powiększały, potem się zatrzymały, no niby jakiś tam sukces ale nie o to walczymy. Zauważyłem, że miejsca dotknięte defektem, a osłonięte od słońca są predysponowane do rozrostu, te  poddawane działaniu promieni potrafiły nawet same repigmentować. Tu przypomina się sytuacja z dzieciństwa. To ważne. Część z Was o tym już wie, dla mnie wtedy myśl, że jest to nieuleczalne była straszna - nie unikajmy słońca, to ono naturalnie stymuluje skórę i organizm do wytwarzania pigmentu. Jeśli przez wiele lat skóra nie ma z nim kontaktu to naturalnie na drodze przystosowania do otoczenia ciało nie widzi potrzeby ochrony. Oczywiście wszystko z głową. W końcu pojawiły się bezpieczne lampy UVB 311, którymi można bez przypału, przez cały rok naświetlać się gdzie się chce i kiedy chce, wiązałem z nimi spore nadzieje, pokazywaliście, że to działa. Tak, to jest jak do tej pory najlepsza terapia, liczyłem na więcej ale to jest najważniejsze - skóra jest w stanie wytworzyć pigment, bielactwo jest odwracalne, nie jest to jeszcze metoda idealna ale to ma sens, chociaż może wiele jeszcze musimy się o tym dowiedzieć.

Naświetlam się już ponad rok, z regularnością bywa różnie, mam tą taką najmniejszą lampkę z allegro i ona jest po prostu za słaba. Dopiero po kilku- kilkunastu minutach naświetlania z dość bliskiej odległości, w zależności od części ciała można było zaobserwować zaczerwienienie. Oczywiście dłonie i stopy reagują najoporniej ale coś się też pojawia. Zaskakująco szybko zrepigmentowały łokcie, w większości plamy wypełnione są w 100%, nie do odróżnienia id zdrowej skóry, brakuje jeszcze trochę do zamknięcia ale jest na prawdę dobrze. Ale te łokcie już wcześniej wystawiałem sporo na słońce. Dużo pigmentu wróciło na udo i cały czas pojawia się więcej. Oczywiście pigment najszybciej wraca przy włoskach, obserwuję też, że repigmentacja rozpoczyna się od małych kropek, które potem się powiększają. Chciałbym mieć na tyle wiedzy, żeby móc te procesy przeanalizować na poziomie chemicznym jak i tkanek.

Zbliżamy się do końca, z grubsza to tyle o mnie. Chciałbym też coś od Was, wszak walka cały czas trwa, czytam oczywiście Wasze wpisy ale nie ukrywam, że wiele z nich nic nie wnosi, trudno dotrzeć do czegoś wartościowego, wiele osób liczy na łatwe i szybkie rozwiązanie, takiego raczej nie będzie, bez poznania swojego organizmu, psychiki, wyeliminowania faktycznych przyczyn bielactwa zwycięstwa bym się nie spodziewał. Jeśli więc coś Wam zaświta, przyjdzie do głowy lub dotrzecie do wiedzy której ja nie mam podzielcie się proszę, jeśli nie uda się tego doprowadzić do końca nam niech kolejni mają już z górki.

Ja się nie poddam, nawet z czystej przekory, trzymajcie się!

Marcin
Odpowiedz
  


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości