01-21-2016, 10:42 AM
Mam na imię Ewelina i jestem pielęgniarką. Na bielactwo choruje od 10 roku życia czyli już 12 lat. Moja choroba przebiegała dosyć szybko w wieku 10 lat zanikł mi barwnik na kolanach, łokciach, nadgarstkach. Ja ze względu na wiek nie przejmowałam się tym lecz moja mama działała, pamiętam jak musiałam pić zioła bodziszka cuchnącego i jakieś mieszanki od zielarza z Gdańska? Mama postarała się także o konsultacje u jakieś profesorki w Chicago po których lekach zarosło mi 80% plam bielaczych. ( to było w wieku 12-16 lat). Do teraz właśnie aż gdy wróciłam ze stażu zagranicznego byłam tak osłabiona, nie mogłam wysiedzieć na wykładzie (mgr), mama dała mi taki poradnik o naturalnym leczeniu i tam była chlorella i spirulina biorę po 15 tabletek chlorelli dziennie i 3 spiruliny. I wiecie co się dzieje bielactwo mi zaś zarasta ale na nadgarstkach! Napisałam do mojej ciotki co to były za leki od tej profesorki i ona do mnie że faktycznie była to: chlorella, spirulina, lecytyna, betakaroten i aloes. Chciałam się z wami tym podzielić a może komuś pomogę nie jestem żadnym reklamodawcą ahaha choruje tak że na atopowe zapalenie skóry. Zapomniałam piłam również dosyć często kuracje z piołunu to jest zioło na robaki.Nie poddawajcie się stres jest naszym największym wrogiem